Normalizacja jest wymogiem poprawnej interpretacji sygnałów
niewerbalnych. Nie możemy prawidłowo określić zaniepokojenia, oszustwa, zainteresowania czy innych
objawów bez znajomości „linii bazowej”, czyli standardowego sposobu zachowania, nawyków niewerbalnych i cech charakterystycznych dla danej jednostki. Dziś pomówimy o wyznaczaniu tego punktu odniesienia, o kontekście
interakcji i problemach z nimi związanych.
Role, sytuacje, kontekst
Każdy z nas funkcjonuje w różnych grupach społecznych, odgrywając
rozmaite role – raz jesteś studentem, raz synem, innym razem liderem zespołu
lub chorym, czekającym w kolejce do lekarza. W każdym z powyższych wypadków
zmieniają się reguły interakcji, a co za tym idzie, schemat komunikacji
niewerbalnej. Przyjrzyjmy się dokładniej
ostatniemu przykładowi – komunikacja lekarza i pacjenta wymusza bez wątpienia
określone zachowania. Pierwszy powinien być obiektywny, uprzejmy, spokojny, pomocny i
rzeczowy, drugi zaś otwarty, szczery czy posłuszny. Lekarz nie będzie żywiołowo gestykulował,
nadużywał szerokich uśmiechów i dotykał
pacjenta w sposób inny niż „bezosobowy”. Pacjent również dostosuje się do tego
schematu komunikacyjnego, przyjmując właściwy model zachowania.
Pacjent nie dotyka lekarza, choć sam doświadcza dotyku; chory podświadomie umieszcza siebie w roli
nie równorzędnego partnera interakcji, ale „petenta” etc. To właśnie nazywamy
kontekstem komunikacyjnym – by skutecznie interpretować symptomy niewerbalne, musimy
określić rodzaj interakcji, schematy zeń wynikające i ich wpływ na zachowanie
uczestników. W największym stopniu na
interakcje oddziaływać będą role, miejsca, osoby (płeć, wiek, pochodzenie, atrakcyjność
fizyczna etc.), czas, rodzaj sytuacji czy uprzednie doświadczenia uczestników
komunikacji.
"On zawsze bawi się tym długopisem!"
W ostatnim wpisie wspomniałem o roli kultury w kształtowaniu
zachowań niewerbalnych. Jednak nie mniej ważnymi elementami są cechy osobowe. Dla
naszych znajomych i przyjaciół możemy wyznaczyć pewne ramy: Tomek bardzo dużo
gestykuluje, Ania ciągle ma kamienną twarz, Paweł łatwo się denerwuje i wybucha
gniewem, Iza nieustannie nerwowo postukuje palcami. Dlatego łatwiej rozpoznać kłamstwo
wśród osób które znamy – normalizacja jest tutaj instynktowna i naturalna, ponieważ
natychmiast zauważamy zachowania odbiegające od „standardowego modelu”, jednocześnie nie nadinterpretując normalnych dla danej osoby działań. Każdy ma swoje przyzwyczajenia i
charakterystyczne cechy w zakresie komunikowania niewerbalnego – im więcej
wiemy o takich „normach”, tym łatwiej jest rozpoznać anomalie, zmiany i
znaczące odchylenia. Mój dobry przyjaciel ma zwyczaj przyjmowania postawy zamkniętej - założone ręce, dłoń zasłania usta - niezależnie od sytuacji. Może słuchać z uwagą i przychylnością, patrzyć z dezaprobatą lub jawnie się nie zgadzać - a jego postawa nie ulega większym zmianom.
Everybody lies - tylko jak to rozpoznać?
Zanim zabierzemy się do rozpoznawania kłamstwa,
najlepiej byłoby obserwować podejrzanego w sytuacji „naturalnej”, choć niestety nie zawsze jest to możliwe. Trzymając
się przykładu lekarza - jak ma on stwierdzić, że pacjent kłamie odnośnie swoich
objawów? Dobrze jest rozpocząć wizytę od niezobowiązującej rozmowy (co lekarze zwykle robią). Wystarczy około dwuminutowa konwersacja (przy dobrym stopniu
wytrenowania w zakresie rozpoznawania komunikacji niewerbalnej), by określić
roboczo ogólną normę. „Gdzie pan pracuje?”, „To ciekawe, mój bratanek zajmuje
się podobną działalnością…” Następnie lekarz przechodzi do właściwych pytań –
dotyczących objawów, okoliczności ich powstania itd. Jeśli podczas odpowiedzi
notuje co najmniej kilka zachowań, świadczących o zaniepokojeniu, niepewności
lub winie, może domniemywać, że pacjent oszukuje. Naturalnie samo
zaniepokojenie nie jest znaczące – jeśli ktoś obawia się, że może mieć tętniaka,
reakcja taka będzie naturalna. Podobnie wina – jeśli choroba spowodowana jest
"własną działalnością"; nie inaczej z niepewnością – dla niektórych wizyta u
lekarza wiąże się z wyjątkowo dużym stresem. Jednak nagromadzenie tych objawów, połączone
ze splątanym, niejasnym komunikatem werbalnym może świadczyć o ukrywaniu
prawdy. Uwaga, wyraźnie zaznaczam –
prawdopodobieństwo wykrycia kłamstwa w takiej sytuacji jest dużo niższe niż w
wypadku rozmowy z dobrym przyjacielem w przyjemnych warunkach.
Zatem: im mniejsze prawdopodobieństwo obciążenia detekcji ryzykiem błędu Otella, tym większa szansa prawidłowego rozpoznania kłamstwa. A czym jest błąd Otella? Zajmiemy się tym już w najbliższy wtorek…
Ja patrzę z dezaprobatą? ;)
OdpowiedzUsuńŁ.
A nie? ;)
Usuń